Skąd wziął się w pani życiu balet?

Moja mama mówi, że byłam bardzo aktywnym dzieckiem i wieku 4 lat posłała mnie na zajęcia z gimnastyki artystycznej. Później były zajęcia taneczne, a w wieku 10 lat rozpoczęła się nauka w szkole baletowej. Więc jestem związana z ruchem od małego. Teraz to jest moją pracą.

Jak wygląda typowy dzień tancerki Polskiego Baletu Narodowego?

Dzień tancerza pracującego w teatrze wygląda trochę podobnie na całym świecie. Pracujemy od 10.00 do 18.00. W tym kilka krótszych przerw i jedna dłuższa. Pracujemy od wtorku do soboty. Nasz weekend to niedziela i poniedziałek. Pod warunkiem, że w niedzielę nie ma spektakli.

Od godziny 10.00 do 11.00 mamy lekcję baletu, odbywa się ona codziennie. Ma za zadanie utrzymanie tancerzy w formie i doskonalenie umiejętności. Lekcja jest zawsze i nie zależy od tego, czy mamy próby, czy nie. Następnie zaczynamy próby do bieżącego repertuaru. I tutaj zawsze jest różnie. Czasem jestem już wolna o godzinie 12-13, czasem pracujemy do 18.00. Natomiast jeśli mamy spektakl, to pracujemy maksymalnie do godziny 14.00 i wieczorem na 18.00 przychodzimy do teatru na spektakl.

Jak łączy go pani z pasją do gotowania?

To, co gotuje i pokazuje w swoich mediach społecznościowych i to, co jest w mojej książce, to wszystko jem. Wbrew pozorom nie gotuje codziennie, a raz na 2-3 dni. Czyli robię od razu większą ilość jedzenia. Najczęściej zabieram ze sobą do pracy posiłki przygotowane w domu. Dzięki temu zawsze wiem, co mam na talerzu i zawsze jem to, na co mam ochotę.

Czy przez książkę „Fit przepisy od baletnicy” chciała pani obalić jakieś żywieniowe mity dotyczące pani zawodu?

Mity związane z żywieniem tancerzy, obalam codziennie na swoich social mediach. W książce przede wszystkim chciałam pokazać i udowodnić, że zdrowe odżywianie i zdrowa dieta jest smaczna, prosta i dosłownie dla każdego. Zaczynając od dziecka, na całej rodzinie kończąc. Nie trzeba wydawać na nią fortuny i poświęcać dużo czasu w kuchni. Posiłki są różnorodne i pyszne. W zdrowej diecie można jeść po 18, można jeść makaron i chleb, można nawet jeść ulubione tradycyjne potrawy. Wystarczy to tylko odpowiednio przygotować.

Z jakimi stereotypami spotkała się pani dotyczącymi baletu, które pokutują wśród społeczeństwa?

Główny mit i stereotyp to opinia, że tancerki nic nie jedzą, że ciągle głodują... po raz kolejny powtarzam, że jemy i to nawet całkiem sporo. Bo dużo spalamy. Nasza praca jest bardzo wymagająca, a więc nie jedząc nie miałyśmy by nawet sił. Na swoim Instagramie mam nawet serie postów pod nazwa: #mitybaletowe_fpz tam opowiadam o najczęściej zadawanych pytaniach związanych z życiem baletnicy. Czy mamy powykrzywiane palce u stóp? Czy wśród nas panuje zazdrość i konkurencja? Czy możemy mieć tatuaże? I dużo innych ciekawostek.

W pani książce opisana jest zasada 80/20. Na czym ona polega?

Zasada 80/20 to mój ulubiony sposób odżywiania. Czyli 80% jemy zdrowo a 20% pozostawiamy na te „zakazane” produkty. Dzięki temu nie musimy aż tak bardzo się ograniczać. Tym unikamy w przyszłości rzucenia się na wszytko, co było zakazane. Bo mamy te rzeczy na co dzień. Te 20% nie zaszkodzą, a tylko pomogą zrozumieć, że zdrowe odżywianie jest lepsze. Zdrowa dieta ma wejść w nawyk, a nie być na jakiś czas. A dzięki tym 20% staje się to łatwiejsze.

Czy dieta baletnicy jest podobna do diety sportowców z innych dziedzin?

Raczej nie ma czegoś takiego jak dieta baletnicy. Odżywiamy się normalnie i raczej jemy dużo, bo też dużo spalamy. Wyglądamy szczupło i mamy tak wyglądać, bo taka jest estetyka baletu. Oczywiście byłoby najlepiej, jeśliby każdy tancerz odżywiał się zdrowo i dbał o to, żeby jadłospis był pełnowartościowy. Ale jest naprawdę różnie, ktoś odżywia się zdrowo, ktoś mniej. Czyli tak jak wszyscy ludzie.

Do czego chciałaby pani zachęcić osoby sięgające po pani książkę?

Oczywiście do gotowania, do zmiany nawyków i do zmian w żywieniu. Pokazuje, że jest to prostsze, niż się wydaje.

Baletnice kojarzą się z kuchnią lekką jak tiulowe spódnice. Ma pani jakieś kulinarne grzeszki, coś co wodzi panią na pokuszenie?

Tancerka ma wyglądać szczupło, ma być pełna gracji i lekkości. Ale proszę mi uwierzyć, że dosłownie każda je czekoladę. Moje grzeszki jedzeniowe są różne, lubię czasem kupne słodycze czy tradycyjne wypieki. Ale jak stosujemy wspomnianą zasadę 80/20, to wszystko staje się legalne.

Jakie przepisy cieszą się u pani największą popularnością w świątecznym czasie?

Staram się dodawać na swoje social media dania i pomysły, które z powodzeniem mogą zagościć na świątecznym stole. Są to potrawy w zdrowszych wersjach, jak i w tych tradycyjnych. Trzeba też pamiętać, że święta nie mają kalorii. Jest to piękny czas i możemy pozwolić sobie na więcej. Zawsze powtarzam przepisy na domowy chleb na zakwasie, domowy majonez, pasztet czy inne dania z mięsa. Przepisy kuchni rosyjskiej, które są na każdym świątecznym stole w Rosji. A także, co oczywiste, przepisy na różne ciasta.

Jakie są pani złote zasady żywieniowe?

Do wszystkiego podchodzić z głową i rozsądkiem. Słuchać swojego organizmu. Nic na siłę, zdrowa dieta ma przede wszystkim smakować. Właśnie to chce pokazać i do tego przekonać. Zdrowe odżywianie i zdrowy styl życia uzależniają i jest to dobre uzależnienie.