Od kiedy pamiętam w mojej rodzinie robi się prażonki. To danie w Zagłębiu, a szczególnie okolicach Zawiercia, jest bardzo popularne. Dawniej był to tani, pożywny obiad dla całej rodziny z jednego garnka, a dokładnie kociołka. Teraz to rarytas na koniec wakacji i całą jesień. Na działkach, w ogródkach, czy ogólnodostępnych paleniskach unosi się dym ogniska i niesamowity zapach duszonych w kociołku ziemniaków.

Prażonki - szkolna tradycja

W czasach mojego dzieciństwa, gdy zaczynał się rok szkolny, każda klasa organizowała własne prażonki. Dzieci dzieliły się na kilkuosobowe grupki i każda grupka robiła swój kociołek z prażonkami. A potem wspólnie całą klasą szliśmy do lasu, niosąc pełne kociołki na patyku i na wielkim palenisku robiliśmy prażonki klasowe. Wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa praktykuję już we własnej rodzinie aż do dziś. Oczywiście mam zakupiony kociołek, bo bez niego prażonki nie maja racji bytu. Nie zastąpi go żaden garnek, czy naczynie żaroodporne. Nawet nie warto próbować, przetestowałam. Prażonki to 4 podstawowe składniki, ziemniaki, kiełbasa, cebula i boczek. A reszta robi się sama.

Przepis na prażonki z kociołka na ognisku

Ale wróćmy do przepisu. Na 5-litrowy garnek potrzeba:

  • 4 kg ziemniaków
  • 0,75 kg kiełbasy podwawelskiej, żadnej wędzonej czy innej
  • 4-5 średnich cebul
  • kawałek wędzonego boczku (ok. 300 g)
  • 50 g masła albo smalcu
  • liść kapusty lub papier do pieczenia
  • sól pieprz

Zaczynamy od obrania ziemniaków i pokrojenia je w plastry o grubości pól centymetra. Kiełbasę kroimy na półplasterki. Cebulę obieramy i kroimy tez w półplastry. Boczek kroimy w plastry 3-4 cm i wykładamy nim dno garnka do połowy wysokości. teraz zaczynamy robić warstwy z pozostałych składników. Na boczek układamy ziemniaki, warstwa nie powinna być zbyt duża ok 2 cm, solimy i pieprzymy solidnie, teraz posypujemy warstwą cebuli i kiełbasy. Znów układamy ziemniaki, sól, pieprz, cebula i kiełbasa. Takich warstw powinno być w sumie 3. Na samej górze kiełbasę przykrywamy ziemniakami, solimy, pieprzymy i kładziemy plastry masła na całej powierzchni. Dzięki temu w czasie pieczenia będzie spływać po wszystkich warstwach by nie były suche. Na koniec kładziemy duży liść kapusty, albo wycięte kółko z papieru do pieczenia i szczelnie przykręcamy pokrywkę.
Rozpalamy ognisko i gdy ogień będzie już równy, ale nie bardzo mocny wstawiamy na palenisko garnek. Teraz pozostaje czekać 50 minut i pilnować, by ogień był cały czas równomierny i niezbyt duży. Ma okalać garnek, ale nie buchać płomieniami na boki. Inaczej spalimy ziemniaki, a nie upieczemy.

Po 50 minutach na pewno poczujecie cudowny aromat unoszący się nad kociołkiem i usłyszycie skwierczenie spod pokrywki. Zdejmujemy garnek z ognia, silny mężczyzna trzymając za rączkę podrzuca kociołek kilka razy, by tłuszczyk zebrany na dnie garnka rozlał się po wszystkich składnikach i otwieramy garnek. Uważajcie, bo po podniesieniu pokrywki buchnie gorąca para zgromadzona w kociołku.

redakcja

Teraz już tylko trzeba sprawiedliwie podzielić prażonki miedzy biesiadników, pamiętając, że na dnie są najlepsze kawałki upieczonego boczku, a o nie każdy prosi.

Trudno opisać smak i aromat, jaki wytworzył się pod ciężką pokrywką kociołka. Ziemniaki są mięciutkie i przechodzą smakiem cebuli i kiełbasy, cebula wręcz rozpada się po dotknięciu, a kiełbasa i boczek smakują wybornie.

Jeśli cokolwiek zostanie w kociołku, spakujcie i weźcie do domu. Na drugi dzień, podgrzane na patelni, prażonki smakują równie dobrze, a może jeszcze lepiej. Kal dla mnie nie ma lepszego dania z ziemniakami, niż to.

Skąd się wzięła tradycja i kociołek na prażonki

Z regionem zawierciańskim, a w szczególności z Porębą, od wielu pokoleń związana jest potrawa zwana prażonkami. W produkowanych tu od ponad 200 lat garnkach, zwanych kociołkami piecze się, a popularnie mówiąc – praży, ziemniaki z dodatkiem kiełbasy, boczku, cebuli, smalcu, soli i pieprzu, tworząc specyficzną potrawę rodem z Poręby.

Pierwsze garnki dla potrzeb lokalnych zaczęto odlewać, jak podają stare kroniki, w 1799 roku. Z początku zatrudnionym ludziom garnki te dawano jako częściową zapłatę za pracę. Z biegiem czasu robotnicy woleli garnki od pieniędzy, ponieważ w tym czasie masowo były dostępne jedynie garnki gliniane. Popyt ten doprowadził do uruchomienia produkcji garnków, tym bardziej, że w pobliskiej karczmie przysmakiem, który ściągał okoliczną ludność były prażonki.

Po wybudowaniu emalierni w 1863 roku zaczęto produkować naczynia kuchenne, w tym także popularne kociołki. W latach 1869-1880 ich produkcja znacznie wzrosła i w ten sposób porębska wytwórnia zajęła pierwsze miejsce w Królestwie Polskim. Po wojnie garnki produkowano tylko dla lokalnej ludności, a kociołki do prażonek odlewa się do dziś. Prażonki są odzwierciedleniem odwiecznego zamiłowania do biesiad i bodaj najbardziej żywotną tradycją w powiecie zawierciańskim. Już w latach przedwojennych, później w latach 50. i 60. odbywały się niedzielne festyny w „modrzewkach”, na które przychodziły całe rodziny.

Zwyczaj ten kontynuowany jest dziś także w szkołach – tradycją stały się klasowe prażonki we wrześniu. Można powiedzieć, że jest to nie tylko zwyczaj o charakterze kulinarnym, lecz także zjawisko towarzyskie i kulturowe.
Dzięki powiązaniom rodzinnym prażonki rozpowszechniły się w różnych rejonach Polski i za granicą (prawie w całej Europie, trafiły nawet do Japonii, Australii i USA). Ten zwyczaj spędzenia wolnego czasu przy ognisku łączy tradycję oraz przyjaźń i jest pielęgnowany przez miejscowe środowisko.

Źródło: http://www.minrol.gov.pl/