Najlepsza kiszona kapusta jest nie do dostania w sklepie. Chrupiąca i kwaskowa, ale nie za kwaśna, z marchewką lub kminkiem… Po prostu taka, jaką lubimy najbardziej, bo przygotowana w domu, pod nasz gust. Idealna do świątecznego bigosu czy kapuśniaku. Jednak kiszona kapusta nie zawsze wychodzi idealnie. Nawet doświadczonym w tym temacie gospodyniom. Przykładem jest to, co zobaczyłam, gdy kilka dni temu otworzyłam słoik z kiszoną kapustą od teściowej. Przysięgam, nadawała się tylko do spuszczenia w toalecie. 

Jak tradycyjnie kisić kapustę? 

Każda gospodyni ma swój sposób na kiszoną kapustę, ale niektóre zasady są uniwersalne: kisimy odpowiednie gatunki kapusty solą niejodowaną i bez substancji zbrylających, w proporcji ok. 1 solidna łyżka soli na 1 kg kapusty. Wtedy kiszonka jest biała, świeżo pachnie, po prostu aż ślinka cieknie na jej widok. Gdy soli dodamy za mało, proces fermentacji nie będzie w pełni udany i kiszonka będzie za miękka. Jeżeli zaś soli będzie za dużo – nabierze ona różowego koloru i, co tu dużo mówić, przesolona nie da się zjeść ze smakiem np. w ulubionej surówce czy – jako moja ulubiona – kapusta zasmażana na ciepło. 

Te zasady kiszenia kapusty świetnie zna moja teściowa, zresztą sama mi je przekazywała, każąc spisywać najważniejsze rzeczy. Ale okazało się, że i takim doświadczonym kucharkom jak ona zdarzają się wpadki.

Dlaczego kiszona kapusta wygląda jak zepsuta? 

Kilka dni temu dostaliśmy od teściowej słoik kiszonej przez nią kapusty. Pomyślałam, że idealnie przyda się do gotowania świątecznych potraw. Ale niestety, z tej kapusty bigosu na Boże Narodzenie to nie będzie… Kiedy otworzyłam ciemny słoik, w środku zobaczyłam brązowawą breję, z sokiem o oleistej konsystencji, wydającą zapach jak, hm, świeżo odżywione naturalnym nawozem pole… Nawet nie próbowałam wyrzucić tego do śmietnika, tylko pobiegłam spuścić w toalecie. Gdy zadzwoniłam do mamy męża z zapytaniem, co się mogło stać, powiedziała, że to pewna oznaka tego, iż użyta przez nią do kiszenia kapusta była przenawożona. Podobno to wiadoma sprawa – nadmiarowe stosowanie nawozów jest przyczyną zaburzenia naturalnych procesów fermentacji kapusty i nie da się z takiego warzywa przygotować zdrowej kiszonki. 

Cóż, musieliśmy się w domu obejść ze smakiem. Jednak i tak jesteśmy szczęściarzami. Być na miejscu sprzedawcy tej kapusty, gdy moja teściowa wróciła  do niego następnego dnia po moich wieściach – to dopiero byłby pech…