Zarówno sernik z mielonego własnoręcznie sera białego, jak i sernik z popularnego "sera z wiaderka", to rodzaj ciasta, które gości na polskich stołach na co dzień i od święta. Nie zawsze jednak bywa prosto z jego upieczeniem. Aby raz na zawsze odgonić wizję "uciekającego" z formy sernika, zastosujcie koniecznie poniższe porady.

Jak wybrać dobry nabiał na sernik

To, jaką konsystencję ma sernik, zależy od rodzaju sera, na który się zdecydujecie. W przypadku klasycznego sernika krakowskiego czy sernika z brzoskwiniami, idealnym wyborem będzie twaróg tłusty lub półtłusty, który własnoręcznie zmielicie 2 lub 3-krotnie na sitku ze średnimi oczkami. To czasochłonne, ale zdecydowanie warte zachodu zadanie. Ser będzie odpowiednio rozdrobniony, a jednocześnie napowietrzony. Ser z wiaderka nie zawsze będzie pewnym wyborem i w przypadku tego produktu najlepiej sprawdzać jego skład. Im krótsza etykieta, tym lepiej.

Na uwagę zasługują też pozostałe składniki z grupy "nabiał". Najrozsądniejszym wyborem są jajka z oznaczeniem "0" (chów ekologiczny) lub "1" (z wolnego wybiegu). Jeśli w przepisie wskazana jest jasno temperatura produktów, nie bagatelizujcie tej wskazówki. Podobnie jak porady o osobnym ubijaniu żółtek i białek. Te etapy mają kluczowe znaczenie dla konsystencji sernika. Nie warto oszczędzać też na maśle - choć to produkt, który nie zawsze należy do najtańszych, do ciasta powinien być dobrany o jakościowych składzie. Unikajcie wszelkiego rodzaju miksów czy osełek jedynie z nazwy.

Jak uniknąć efektu "rzadkiego" sernika

Wilgotny a wodnisty to dwa różne przymiotniki, którymi opisać można sernik. Oczywiście tylko pierwszy kojarzy się ze smakowitym ciastem. Kiedy wypiek okazuje się wodnisty i rzadki, bardzo trudno go odratować, aby nadal cieszył swoim smakiem. Najczęstszy błąd - poza wyborem kiepskiej jakości składników - to przyśpieszenie sobie pracy i ubijanie twarogu lub sera z wiaderkiem mikserem. Każda kolejna minuta miksowania sprawia, że z nabiału robi się rzadsza konsystencja, a finalnie jedynie dodatek mąki ziemniaczanej lub budyniu w proszku może uratować masę. Wiąże się to jednak z pewnego rodzaju eksperymentem, więc aby uniknąć nerwów, lepiej nie iść drogą na skróty.