Warto wiedzieć, że to, co wybieramy na posiłki ma realny wpływ na środowisko, a tym samym na naszą przyszłość. Coraz głośniej mówi się o tym, żeby na produktach żywnościowych pojawiła się etykieta, która będzie nas informowała, jaki ślad węglowy zostawia to, co wybieramy do jedzenia. Prace w tym zakresie zostały już podjęte w ramach Unii Europejskiej. Niestety idą powoli, to raczej propozycja na później. A szkoda, bo wielu osób chętnie skorzystałoby z takiej podpowiedzi. Taka etykietka pozwoli wybierać świadomie.
Masło z dwutlenku węgla z laboratorium
Ten wspaniały sukces odnieśli naukowcy z amerykańskiego startupu Savor. Do jego stworzenia nie użyto żadnego produktu odzwierzęcego. Cały ten skomplikowany sposób zachodzi w laboratorium. Opiera się na uzyskaniu węgla pierwiastkowego z dwutlenku węgla, węgla kamiennego i metanu. Z nich z kolei powstaje gaz, w którego składzie znajdziemy węgiel i wodór. Prawda, że brzmi mało apetycznie? Ale spokojnie, efekt końcowy pozwala uzyskać produkt, który smakuje jak zwykłe masło. W tym celu, na skutek kolejnych zabiegów, uzyskiwane są trójglicerydy, czyli tłuszcz, który łączy się z wodą, emulgatorem i beta-karotenem (który odpowiada za kolor), a także olejek rozmarynowy, który zapewnia odpowiedni smak. W ten sposób w laboratorium powstaje syntetyczne masło z dwutlenku węgla. Dzięki temu można zmniejszyć ślad węglowy wpływający na degradację środowiska. Pracownicy Savor zwracają też uwagę na to, że ten produkt może sprawdzić się też w sytuacjach, w których nie będzie dostępu do jedzenia tworzonego jak dotychczas. Co ciekawa jego cena może być porównywalna do masła z mleka krowiego. Na skalę przemysłową może być też zamiennikiem oleju palmowego i tłuszczu kokosowego, które nie dość, że są pozyskiwane w sposób, który znacząco wpływa na środowisko, to do tego w postaci utwardzonej mogą wyrządzić ogromne szkody ludzkiemu organizmowi.
Jaka żywność zostawia największy ślad węglowy?
Warto być świadomym konsumentem, dlatego podpowiemy, jakie jedzenie jest na haniebnej liście (w kolejności od największego śladu węglowego):
- mięso wołowe
- gorzka czekolada
- jagnięcina i baranina
- krowy hodowane do pozyskiwania mleka
- kawa
- krewetki
- sery
- ryby hodowlane
- drób
- jajka
- ryż
- orzeszki ziemne
- cukier rafinowany
- tofu
- mleko
- płatki owsiane
- pomidory
- wino
- kukurydza
- pszenica i żyto
- borówki i winogrona
- banany
- ziemniaki
- pozostałe orzechy
- jabłka
- cytrusy
Oczywiście nie dajmy się zwariować, popadanie w skrajność nikomu nie posłuży. Ale warto wiedzieć, jak sprawy wyglądają. Na pewno warto rozważyć ograniczenie lub wyeliminowanie z diety mięsa, zwłaszcza wołowego, a także produktów pochodzenia zwierzęcego, najbardziej mleka i jego przetworów, w tym właśnie masła.
Boom żywności syntetycznej
Badania w tym zakresie zapoczątkowała NASA i zainspirowała innych. Pierwsze głośne wzmianki na ten temat pochodzą z 2013 roku, kiedy to holenderski naukowiec zaprezentował sztuczne mięso wołowe, pozyskane metodą in vitro z kilku komórek. Niestety do jego wyprodukowania potrzeba dużej ilości energii i wody, ale na pewno jest to dobry krok ku lepszej przyszłości. To też niezwykle ważne z punktu niedoborów żywności i enklaw głodu w wielu miejscach na świecie. Pomimo tego, że od czasu do czasu, można usłyszeć o żywności stworzonej w laboratorium, to jednak wszystko dopiero raczkuje. Zazwyczaj nie ma też gotowości do produkcji na masową skalę. Miejmy nadzieję, że z czasem to się zmieni, a konsumenci będą mogli wybierać jedzenie w o wiele bardziej świadomy sposób. Warto też zachować otwartość umysłu i nie zakładać, że „sztuczne” nie może być dobre albo że wpłynie to znacząco na smak. Dużą rolę pełnią tu też produkty wegańskie. Obecnie możliwe jest stworzenie:
- krewetek z alg
- mięsa wołowego
- sera wegańskiego
- masła wegańskiego
- zamienników mięsa i nabiału
- ricotty i mozzarelli















