Urszula Majewska: Święta, święta i po świętach… A lodówka wciąż pęka w szwach! Taki scenariusz dotyczy, niestety, wielu z nas i powtarza się co roku. Jak zapobiegać marnowaniu żywności i co zrobić ze świątecznymi resztkami jedzenia?

Agnieszka Cegielska: Na pewno nie wyrzucać. Warto też zadać sobie pytanie, po co nam tak wielkie zapasy i co stoi na przeszkodzie, aby tych błędów więcej nie popełniać. Trzeba próbować uratować to, co nam pozostało, zamrażając lub oddając potrzebującym. W czasie gdy my wyrzucamy do śmieci tony produktów, 2 miliony osób w tym kraju głodują. Jeżeli mielibyśmy nasze jedzenie wyrzucić do śmieci, to może warto pomyśleć o tym, aby wesprzeć nim tych, którzy „kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie...”.

A gdy już uporamy się z nadwyżkami z lodówki, warto też zająć się resztkami zalegającymi w naszych organizmach. Czy po świątecznej uczcie powinniśmy
zrobić detoks? Co jeść i pić, aby ulżyć naszym żołądkom i jelitom?

Tak naprawdę codziennie powinniśmy myśleć o detoksie organizmu. To oznacza, że rano pijemy jak najwięcej nawadniających naparów ziołowych, a dopiero później zaczynamy jeść. Najlepiej lekkostrawne potrawy i tylko do zaspokojenia głodu. Jeżeli pragniemy odciążyć nasz organizm, zupy są do tego idealne. Wieczorem jemy najpóźniej do godziny 19, a potem już tylko popijamy ziółka. Książkę „Naturalnie i ziołowo. 60 przepisów na zdrowie” rozpoczynam i kończę rozdziałami o tym, po które zioła sięgać o poranku, aby wspierać oczyszczanie organizmu, a po które przed snem, w celu wyciszenia i regeneracji organizmu.

Zbliża się nowy rok, czyli czas wielkich zmian. To właśnie pierwsze dni stycznia są momentem noworocznych postanowień, wśród których prym wiodą odchudzanie i wprowadzenie zdrowego trybu życia. Ale od czego zacząć? Jaki powinien być pierwszy krok do zdrowego odżywiania?

Chęci i zrobienie chociaż małego kroku. Odpowiednie nawadnianie organizmu, na przykład ziołami, ograniczenie spożywania mąki pszennej, mięsa, cukru, mleka krowiego, alkoholu, większa dawka warzyw, mniej komputera i telewizora, a więcej spacerów po lesie. Dołożyłabym do tego mniej narzekania, a więcej wdzięczności, nawet za najtrudniejsze
momenty w życiu, które tak naprawdę są dla nas lekcjami. Ile z nich będziemy czerpać, zależy tylko od nas.

Utarło się, że zima to trudny moment dla zdrowego odżywiania czy odchudzania. Dostępnych jest wtedy mniej świeżych owoców i warzyw, a coraz krótsze dni i mała ilość słońca nam nie sprzyjają. Skąd czerpać energię w tym czasie i w jakich produktach szukać naturalnych endorfin?

Z dobrej jakości snu (czyli chodzić spać przed 23), aktywności fizycznej, co wcale nie oznacza przebiegnięcia maratonu – bieganie z mopem po domu to też ruch. Pamiętajmy, że zawsze najwięcej energii otrzymamy z aktywności na zewnątrz w naturze, blisko drzew, bo energia to tlen, a będąc cały czas w pomieszczeniach zamkniętych, niestety, nie dostarczamy go w wystarczających ilościach. Pamiętajmy też o suplementacji witaminy D, która jest nie tylko źródłem radości, płodności, ale przede wszystkim odporności. Zapraszam na mój kanał na YouTube „Naturalnie od kuchni”, gdzie można wysłuchać materiałów o wpływie witaminy D na nasze zdrowie.

W te chłodne dni powinniśmy nie tylko ubierać się ciepło, ale i rozgrzewać się od środka. Jakie produkty i przyprawy naturalnie nas rozgrzeją? A może ma Pani ulubione dania i napoje, które mogłaby Pani polecić na zimowy sezon?

Medycyna ajurwedyjska, której miałam okazję się uczyć, głosi „podobne wzmaga podobne, przeciwne równoważy”. Jeżeli na zewnątrz jest zimno, nie jemy tego, co wychładza nasz organizm, jak arbuz, jogurty z lodówki czy cytrusy. Wybierajmy to, co będzie nas rozgrzewać od środka, np. ciepłe zupy na bazie warzyw – z cebulą i czosnkiem, z przyprawami, takimi jak kurkuma, imbir, kardamon, czarny pieprz, goździki, cynamon cejloński. W najnowszej książce chyba najwięcej znajdziecie przepisów na zupy kremy z przyprawami, ziołami, wzmacniające odporność i w większości rozgrzewające.

Zima to też pełnia sezonu przeziębieniowego, ale w swoich książkach i programach od lat udowadnia Pani, że przed chorobami można bronić się „od kuchni”. Jak zastąpić zawartość apteczki jadalnymi skarbami natury? Jaki jest przepis na odporność i co warto jeść, aby naturalnie stawić czoła infekcjom?

Będąc mamą nastolatka, który do tej pory nie musiał wziąć żadnego poważnego leku, w tym antybiotyku, mogę powiedzieć, że zarówno u dorosłego, jak i u dziecka odporność to układanka puzzli. Jesteśmy tym, co jemy, pijemy, myślimy, czym oddychamy, kim i czym się otaczamy, jakie treści czytamy, i tak dalej. Ważne, abyśmy zaczęli spoglądać na nasz organizm całościowo, holistycznie, bo nawet jeżeli będziemy spożywać najzdrowsze produkty, ale zasiądziemy do stołu z ludźmi, którzy generują w naszym życiu stres, to niewiele to zdrowe jedzenie nam pomoże, bo proces trawienia rozpoczyna się już na poziomie głowy. Dlatego też dbanie o zdrowie to higiena dnia codziennego, która nie sprowadza się tylko
do zdrowego żywienia. To niestety za mało, chociaż prawdą jest, że zła dieta to matka większości
chorób, ale pamiętajmy, że ich ojcem jest stres.

W najnowszej książce dzieli się Pani aż 60 przepisami na zdrowe, przepyszne dania i napoje. Jednak już we wstępie zachęca Pani do tego, aby nie trzymać się sztywno tych receptur i słuchać własnego organizmu. Czy uważa Pani, że kluczem do nauki zdrowych nawyków jest właśnie jedzenie intuicyjne i gotowanie od serca? Jak znaleźć ten idealny balans?

Zawsze warto słuchać potrzeb naszego organizmu, ale kluczem jest gotowanie z dobrych produktów, prawdziwego, naturalnego, nieprzetworzonego pożywienia. Warto doprawiać je ziołami wzmacniającymi naszą odporność, ale jednocześnie powodującymi, że smak potrawy jest jeszcze lepszy. Pamiętajmy, że jeżeli organizm otrzyma mniejszą porcję, ale na tym talerzu będą witaminy, minerały i zdrowy tłuszcz, to poczuje się odżywiony. Jedzenie przetworzone nam tego niestety nie da, co z kolei oznacza, że za chwilkę będziemy głodni.  Dodatkowo, gdy gotujemy sami, zawsze mamy wpływ na to, z jakimi emocjami ten posiłek przygotowujemy. Dlatego zawsze warto dodać szczyptę miłości, wdzięczności i radości, bo to naturalne suplementy wspierające nasz układ odpornościowy.

We wstępie do książki pisze Pani, aby „gotować z miłością i doprawiać każde danie nie tylko skarbami natury czy ziołami, ale również wdzięcznością i radością, ponieważ to właśnie radość jest uczuciem, które najbardziej wspiera naszą odporność”. Bardzo podoba mi się ta myśl i tego właśnie chciałabym życzyć nam wszystkim na cały kolejny rok. Bardzo dziękuję za rozmowę!