Sytuacja na rynku mięsnym i w dostępie do mięsa dla konsumentów była w odniesieniu do dzisiejszych czasów zupełnie inna i oczywiście niekoniecznie lepsza. Miało do swoje przełożenie na spożycie mięsa, które było w czasach tak zwanej demokracji ludowej po prostu znacznie niższe, i to niekoniecznie ze względu na takie style odżywiania, jak modny dzisiaj weganizm czy wegetarianizm…

Mięsne wspomnienia z czasów PRL-u

O tym doskonale wie każda osoba, która pewną część życia przeżyła pod rządami Jaruzelskiego czy Gierka. Jednak poza wspomnieniami o kolejkach do sklepów z mięsem, pokątnej sprzedaży rąbanki w nielegalnych punktach, czy po nieszczęsnych kartkach, są jeszcze inne, nieco zapomniane aspekty mięsnej, PRL-owskiej historii.

Chodzi tutaj o to, jakie rodzaje mięsa lądowały na polskich stołach poza wieprzowiną czy drobiem. O sprawie wołowiny (na przykładzie policzków wołowych) pisaliśmy nie tak dawno temu. Wokół tego tematu wywiązała się wśród naszych czytelników niezwykle ciekawa dyskusja.

Mięso z koni w czasach PRL-u

Otóż poza względnie tanią wołowiną, w tamtych czasach wiele osób miało również do czynienia z jedzeniem takiego rodzaju mięsa jak konina.

Mięso z koni w  dzisiejszych czasach stanowi dla wielu oryginalną ciekawostkę rodem z azjatyckich krajów, a dla innych jawi się jako przejaw kulinarnego tabu, na granicy z rzekomym jedzeniem przez Azjatów innych czworonożnych pupili…

Niemniej jednak tej karty z historii polskich kulinariów nie da się wykreślić. I owszem, Polacy rzeczywiście jadali dość chętnie w nie tak dalekiej przeszłości wyroby z koniny, na czele z kiełbasą czy końskimi kabanosami. 

Wiązało się to oczywiście ze stosunkowo niewysoką ceną takiego mięsa. Konina w opinii smakoszy wykazywała wówczas nawet lepsze walory smakowe niż wołowina otrzymywana ze starych krów kiepskiej jakości.

Gdzie na świecie je się koninę?

Problemem dla wielu wciąż pozostawało jednak tabu. W odróżnieni do Belgów, Włochów, czy zwłaszcza ludzi z krajów z azjatyckiego stepu jak Mongolia czy Kazachstan, Polacy nie słynęli nigdy z upodobania do tego rodzaju mięsa. Wiązało się to właśnie z wspomnianym wstrętem, który był wywołany z przywiązania do konia jako odwiecznego towarzysza człowieka w pracy i w podróży.

Problemy aprowizacyjne epoki PRL-u dawały o sobie znać i mięso końskie w końcu zaczęło trafiać na rynek, zwłaszcza poprzez działanie tzw. inicjatywy prywatnej. Działo się to w epoce mechanizacji rolnictwa, kiedy to praca koni na wsi mogła być już zastąpiona w większym stopniu przez maszyny rolnicze.

Co prawda w Polsce do dzisiaj nie przetrwały jatki i sklepy mięsne z końskim mięsem jak we Francji czy w innych krajach, ale jednak pamięć o koninie pozostała. 

Pewne echo tego epizodu z kulinarnej historii Polski pozostało nawet na naszym serwisie, gdzie znaleźć można jeszcze kilka przepisów z tym właśnie mięsem w roli głównej. Zobaczcie sami i oceńcie, czy chcielibyście dziś spróbować takich dań jak choćby: