Wigilijny barszcz najlepiej smakuje z mięciutkimi uszkami nadzianymi aromatycznym farszem. Pieczołowicie lepimy je więc, dbając, aby były nie tylko pyszne, ale i pięknie wyglądały. Wszystko jednak potrafi zrujnować gotowanie, po którym nawet najśliczniejsze uszka potrafią zmienić kształt i stać się jedną wielką mamałygą. Jak uniknąć takiego scenariusza? Sprawdźcie, jak gotować uszka i stosujcie się do kilku ważnych zasad. 

Dlaczego uszka rozpadają się podczas gotowania?

Uszka po ugotowaniu stały się ciapą? Zwykle dzieje się tak przez dwa popularne błędy. Pierwszy z nich powtarzamy nagminnie przez pośpiech. Chodzi oczywiście o wrzucanie uszek na niewystarczająco rozgrzaną wodę. W przedświątecznej gorączce chcemy robić wszystko jak najszybciej, jednak w tym przypadku nie warto niczego przyspieszać i po prostu cierpliwie zaczekać, aż woda zacznie wrzeć. Dopiero wtedy możemy wrzucać do niej uszka. 

Kolejna kwestia, przez którą uszka się nie udają, to wrzucanie do garnka zbyt dużej ilości uszek na raz. Musimy pamiętać, że natłok mini pierożków sprzyja ich sklejaniu się, a tego przecież nie chcemy. Co więcej, ściśnięte w garze uszka mogą nie być równomiernie ugotowane z każdej strony. Należy więc gotować je w mniejszych partiach na kilka tur.

Jak gotować uszka, aby się nie rozleciały?

Oprócz trzymania się powyższych zasad ważne jest też to, aby nigdy nie gotować uszek na zbyt dużej mocy palnika. Znacznie lepiej będzie wrzucić je na wrzątek, a następnie zmniejszyć grzanie i gotować dalej na wolnym ogniu. Tylko takie powolne, spokojne "pyrkanie" na małej mocy grzania pozwoli przygotować idealnie mięciutkie, a przy tym ciągle jędrne i zwarte uszka.