Pączki, faworki, oponki, a może racuchy? Niezależnie od tego, co planujecie upichcić, aby uczcić Tłusty Czwartek, powinniście wybrać właściwy olej do smażenia. To ważniejsze niż może wam się wydawać, gdyż nieodpowiedni tłuszcz może zepsuć nawet najlepsze ciasto drożdżowe i kruche. Zanim zabierzecie się za gotowanie, lepiej sprawdźcie, czy nie popełniacie błędu.

Na co zwrócić uwagę, wybierając tłuszcz do smażenia?

Nie wszystkie tłuszcze nadają się do smażenia, gdyż niektóre pod wpływem wysokiej temperatury szkodzą naszemu zdrowiu i psują smak smażonych produktów. Jak więc wybrać odpowiedni rodzaj? Najważniejsza kwestia to wysoki punkt dymienia, czyli temperatura, przy której tłuszcz zaczyna śmierdzieć i się dymić. Aby więc tłuszcz nadawał się do smażenia, musi mieć punkt dymienia powyżej 200 stopni.

Drugi niezwykle ważny parametr to dobra stabilność oksydacyjna, czyli odporność na utlenianie. Powinna być ona możliwie najwyższa, ponieważ im niższa jest jej wartość, tym gorzej wpływa to na nasze zdrowie i staje się niebezpieczne. Wszystko dlatego, że smażenie na tłuszczach o niskiej stabilności oksydacyjnej sprzyja to powstawaniu wolnych rodników, przez które szybciej się starzejemy. 

Na tym nie warto smażyć pączków i faworków

Często do smażenia sięgamy po oleje roślinne, myśląc, że to najlepszy wybór, jednak zapominamy o jednej niezwykle ważnej kwestii. Otóż olej rzepakowy lub słonecznikowy nie może być tłoczony na zimno. Mimo że takie tłuszcze są niezwykle zdrowe do jedzenia na surowo, to niestety kompletnie nie sprawdzają się do podgrzewania. Mają wysoką zawartość kwasów tłuszczowych i niski punkt dymienia (nieco ponad 100 stopni). Zawsze należy więc pamiętać, że olej rzepakowy i słonecznikowy do smażenia musi być rafinowany.

Do smażenia nie nadaje się również oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia oraz masło. Pierwsze z nich ma punkt dymienia między 160 a 170 stopni, a drugie tylko 150.