Ryby królują w sezonie świątecznym – potrawy z nich, które goszczą na wielu polskich stołach, można przygotować na przeróżne sposoby. Polacy w tym czasie najchętniej sięgają po karpia, łososia, śledzie. Te ostatnie możecie podać z cebulką, w śmietanie lub oleju. Doskonałe są też śledzie po kaszubsku

Czym się różni matias od śledzia?

Matiasy są śledziami atlantyckimi, które nie przeszły jeszcze okresu godowego (tarła). Czasami są nazywane „śledziami dziewiczymi”, ponieważ są niedojrzałe płciowo. Ich mięso jest tłustsze, delikatniejsze i bardziej słone, niż to, które pochodzi od starszej ryby. Matiasy są też zdrowsze od śledzi.

Choć w okresie świątecznym w sklepie można natknąć się na śledzie a'la matias – wcale nie są to matiasy. Przede wszystkim należy podkreślić, że każdy matias jest śledziem, jednak nie każdy śledź jest matiasem. Najważniejsza różnica między śledziem a matiasem polega na ich wieku. Różnią się też smakiem, wyglądem i wartościami odżywczymi. Rozpoznacie je także po kolorze: mięso matiasa jest różowo-srebrzyste, natomiast śledzie mają białawo-srebrzystą barwę.

Matiasy poznacie też po... cenie

Poza podstawowymi różnicami między matiasem a śledziem, tę pierwszą rybę można rozpoznać też po wyższej cenie i mniejszej dostępności. Prawdziwe matiasy kosztują około 50-60 zł za kilogram. Zwykłe śledzie są niemal dwa razy tańsze. Matiasy, w przeciwieństwie do śledzi, znacznie trudniej jest też znaleźć w sklepach.

Matiasy zwykle pochodzą z Niemiec, Holandii lub Norwegii – ta wiedza z pewnością się wam przyda, gdy będziecie poszukiwać tego rodzaju ryby na sklepowych półkach. Matiasy kupicie zamrożone – nie sprzedaje się ich w occie lub oleju. Nie dodaje się też do nich konserwantów (co zdarza się w przypadku śledzi).