Odpowiednia ilość żółtek, gęsta wiejska śmietana i mąka krupczatka to kluczowe składniki pysznych faworków. Smażone na smalcu czy oleju rzepakowym będą idealne. Należy pamiętać, aby olej nie ostygł podczas smażenia - temperatura powyżej 170 stopni Celsjusza jest idealna, aby nie "piły" zbyt dużej ilości tłuszczu. Jednak nie to jest największym błędem podczas ich wyrabiania. Sprawdźcie poniższą poradę, dzięki której będziecie mieć idealne faworki dla wszystkich domowników i gości.

Jakie są popularne błędy podczas robienia faworków?

Z każdego przepisu uda wam się niezwykle kruchy i pyszny chrust, jeżeli zastosujecie się do tych banalnych trików:

Błąd nr 1

Tak zwane faworki "tysiąca bąbelków" powstają tylko nielicznym gospodyniom domowym. Opanowały technikę dobrze wyrobionego ciasta, które już na wstępie zaczyna pracować. Powstają delikatne bąbelki i pęcherzyki powietrza, które świadczą o tym, że idealnie zachowają się podczas smażenia. Ciasto nie może być twarde jak dykta.

Nie dosypujcie zbyt dużo mąki - tylko tyle, ile jest niezbędne do jego rozwałkowywania. Powinno być leiste i dość plastyczne. Rozwałkowujcie tak, aby prześwitywał blat. To znana technika, która nigdy nie zawodzi. Wtedy będą wystarczająco chrupkie i cienkie po wysmażeniu.

Błąd nr 2

Do ciasta nigdy nie dodawajcie całych jajek. Dla zwiększenia koloru wystarczy dołożyć dodatkowe żółtko. Białko sprawia, że ciasto twardnieje i jest mniej elastyczne. Dodatkowo musicie podsypywać je mąką, co sprawia, że wsiąknie więcej tłuszczu. Białka jaj możecie zamrozić, pozostawiając do zrobienia bezy czy klasycznego Pieguska z makiem na deser. Świetnie napowietrzą też śniadaniowy omlet. Żółtko skleja mąkę, bez niepotrzebnego efektu twardnienia po wyrobieniu. Najlepsze będą te wiejskie, z wyraźnym pomarańczowym zabarwieniem.