Urszula Majewska: Jak świętowało się Wielkanoc w Waszych domach rodzinnych? Czy na stołach królowały miejscowe specjały, czy może przewijały się tam też polskie akcenty? 

Matteo Brunetti: U mnie Wielkanoc była zawsze takim miksem kultur, czyli było trochę włosko, trochę polsko. Świętowaliśmy ją w najbliższym gronie z mamą, tatą i bratem, a potem też spotykaliśmy się z babcią i całą resztą rodziny. To, co najbardziej pamiętam to to, że mama we Włoszech zawsze chodziła święcić jajka. Pamiętam też, że były serwowane białe kiełbasy.

A co Włosi jedzą na Wielkanoc? Czy są jakieś tradycyjne przysmaki, które podaje się tylko raz w roku na te święta?

Matteo Brunetti: Jeśli chodzi o tradycyjną Wielkanoc we Włoszech, to najczęściej przynosi się słodycze. Przede wszystkim jest to słynna Colomba di Pasqua, czyli coś podobnego jak Panettone pieczone na Boże Narodzenie, tylko o innym kształcie. Colomba to po włosku biały gołąb, czyli symbol pokoju. Oprócz tego podaje się jeszcze duże jajka z czekolady jako prezent. 

Nawiązałeś do świąt Bożego Narodzenia, a ja słyszałam włoskie powiedzenie, które po polsku brzmi mniej więcej tak: "Boże Narodzenie z rodziną, a Wielkanoc z kim chcesz". Czy to znaczy, że Wielkanoc nie jest aż tak ważna we włoskiej kulturze?

Matteo: Jest zdecydowanie mniej ważna, zwłaszcza w porównaniu do Bożego Narodzenia. W Polsce mamy lany poniedziałek, a we Włoszech jest Pasquetta, kiedy wszyscy przyjaciele i rodzina gromadzą się, żeby grillować na świeżym powietrzu. Wtedy parki są pełne ludzi, którzy robią grilla i piją dobre wino. To takie wspólnie popołudniowe spotkanie, żeby jeść prawie cały dzień. 

David, a jak wygląda Wielkanoc we Francji? Jak świętowało się ją w Twoim rodzinnym domu? 

David Gaboriaud:
We Francji Wielkanoc też jest mniej celebrowana niż Boże Narodzenie. Jest to natomiast święto, które lubi każde dziecko, dlatego że tego dnia organizowane jest poszukiwanie czekoladowych figurek. Cukiernicy co roku prześcigają się pomysłami na wyroby z czekolady. Rodzice kupują jajka, zajączki czy inny figurki czekoladowe i chowają je w ogródkach, domach, a nawet publicznych parkach. Dzieci mają ograniczony czas i muszą szukać czekolady. Oczywiście jest to rywalizacja komu uda się znaleźć więcej. Ja mam dwóch braci, więc nasza trójka wypuszczona w tym ogródku to była wielka bitwa, kto pierwszy nazbiera najwięcej, ale potem dzieliliśmy się i sprawa była załatwiona. Ten zwyczaj to bardzo ważna tradycja wielkanocna we Francji i dzieci zawsze są nią zachwycone.

Wielkanoc jest to moment, w którym spotykamy się w domach z bliższą rodziną i przyjaciółmi. Zwykle grillujemy lub pieczemy wtedy udziec albo łopatkę z jagnięciny. Taką jagnięcinę najlepiej upiec 7 godzin w piekarniku w niskiej temperaturze, aby mięso się rozpadało, ale 2-3 godziny w wyższej temperaturze wystarczy już, aby mieć soczystą pieczeń. Podaje się ją z opiekanymi ziemniaczkami, gotowaną fasolką i zieloną sałatą z winegretem.

Pamiętasz swoje pierwsze święta w Polsce? Co Cię najbardziej zaskoczyło?

David: We Francji nie mamy czegoś takiego jak święcenia koszyczka, więc to jest to, co mnie najbardziej zaskoczyło jak zacząłem mieszkać w Polsce i kiedy po raz pierwszy spędziłem prawdziwą Wielkanoc na wsi na Podlasiu. Tam ludzie są bardzo wierzący, a Wielkanoc trwa aż przez 3 dni. We Francji świętujemy w gronie rodziny i przyjaciół, a aspekt religijny nie jest aż tak znaczący. W Polsce podobają mi się także tradycje i folklor na Wielkanoc. Każdy region ma swoje zwyczaje, które są do dziś w mniejszym lub większym stopniu zachowane. Widać to bardziej na wsiach. Zjeżdżają się całe rodzinny, maluje się jajka, wstawia się zakwas na żur oraz rzeżuchę na parapecie, pieką się mazurki i wiecznie się kłócimy nad wyborem pomiędzy żurkiem, a białym barszczem ;)

Zgodnie mówicie, że zarówno we Francji, jak i we Włoszech jajka z czekolady, chowane są w ogródkach, a w Polsce jajka królują na stołach w formie różnorodnych potraw. Tutaj na stołach pojawiają się baranki z ciasta lub z cukru, a u Was baranina i jagnięcina ląduje na grillu. Czy wśród wszystkich tych różnic znajdujecie jakieś wspólne elementy tradycji Waszych krajów z polskimi zwyczajami? 

David: Zdecydowanie element rodzinny jest to co nas łączy z Polską. Tak jak wspominałem w poprzednim pytaniu, Wielkanoc umożliwia spędzanie wartościowych chwil w gronie najbliższych i tego się trzymajmy:) Rzeczą, której nie mamy we Francji, jest też lany poniedziałek. 

Matteo: To jest świetna zabawa tutaj w Polsce! W takich małych miastach trzeba tego dnia uważać, nawet jak się wychodzi na spacer, bo mogą Cię olać (śmiech). My akurat czasem go obchodziliśmy we Włoszech, ale po prostu w domu. Na Wielkanoc często zapraszaliśmy naszego kuzyna, który był pomiędzy wiekiem moim i mojego brata. Spędzał z nami wieczór i zostawał na noc, a w poniedziałek rano była wielka walka kto kogo obleje jako pierwszy. 

Zastanawiam się które dzieci są szczęśliwsze podczas świąt-polskie, które mogą się bezkarnie oblewać wodą, czy francuskie i włoskie, które znajdują czekoladowe jajka w ogródkach?

David: Ja w swojej polskiej rodzinie wprowadziłem francuski zwyczaj szukaniem słodyczy, więc dzieciaki szukają schowane przez nas czekolady w niedziele, a w poniedziałek oblewają nas wodą :) Wyszedł taki miszmasz francusko-polski, ale to fajny sposób, żeby dogodzić wszystkim.

Raz spędzałem święta wielkanocne u rodziny z okolic Zakopanego. Pamiętam, że spałem w typowo góralskim domu i nad ranem lanego poniedziałku usłyszałem, jak ktoś zbliżał się do mojego pokoju. Nagle drzwi się otworzyły, ledwo co zdążyłem oczy otworzyć i widziałem jak z litrowej butelki leci na mnie woda. Szybko wstałem, napełniłem swoją butelkę i wszyscy razem się oblewaliśmy. To mega fajny zwyczaj, który wyróżnia polskie świętowanie na tle francuskich świąt.

Matteo: To takie słynne karmienie wewnętrznego dziecka. Czy jest się małym, czy dużym to zawsze świetna zabawa dla wszystkich!

A czy żurek, biała kiełbasa i wszystkie inne polskie klasyki posmakowałyby Włochom i Francuzom?

Matteo: Żurku nigdy nie przygotowywaliśmy w domu i spróbowałem go dopiero w Polsce, ale biała kiełbasa jak najbardziej! We Włoszech też są białe kiełbasy i też je się je na Wielkanoc, więc jest jakieś podobieństwo. 

David: Myślę, że żurek jest wielkim zaskoczeniem. W Polsce jemy dużo sfermentowanych dań, a to nie jest popularne w kuchni francuskiej. Kilka lat temu, podczas stażu w restauracji z gwiazdką Michelin na południu Francji, z drugim Polakiem przygotowaliśmy polski wielkanocny obiad dla całej załogi. Wszyscy byli zaskoczeni, że już 3 dni wcześniej przygotowaliśmy żur. Poszliśmy do lokalnego rzeźnika, żeby przygotował nam białą kiełbasę. On nie miał bladego pojęcia co to jest, ale daliśmy mu przepis i zrobił ją specjalnie dla nas. Usiedliśmy w dniu Wielkanocy ze wszystkimi pracownikami, jedliśmy te polskie dania i opowiadaliśmy im o polskich zwyczajach. Im to bardzo smakowało, ale byli w szoku, że takie rzeczy się je na polskich stołach wielkanocnych i właśnie najbardziej pozytywnym zaskoczeniem był dla nich żur. To jest takie danie, które nas wyróżnia na tle innych państw. Żurek jest umamiczny, kwaśny i absolutnie wyjątkowy.