Uwielbiam gotować – tym chętniej, jeśli mam pod ręką dobry nóż, robot kuchenny i zmywarkę. O ile w przypadku pierwszego i ostatniego sprawa jest prosta, o tyle w przypadku robota… możliwości przyprawiają o zawroty głowy – co wybrać? Wielofunkcyjne urządzenia kuchenne docenili już nawet szefowie kuchni, bo któż im tak w jednym garnku podgrzeje, wyrobi i wymiesza?! W ramach testu wzięłam na warsztat robot iComapanion marki Tefal, który ma tyle funkcji, co dwanaście innych urządzeń. Nie uwierzę na słowo – sprawdzam, jak się spisze ten kuchenny kompan!

W związku z tym, że potrafi zastąpić tyle innych urządzeń, testuję go w kilku różnych konkurencjach. Najlepszą okazją jest kolacja dla znajomych. Będzie zupa, danie główne i deser – korzystam z przepisów, które zawiera aplikacja Tefal iCompanion. Wybór pada na zupę paprykową z chorizo, wołowinę w sosie satay i drożdżówki z owocami. Menu niezbyt spójne tematycznie, ale jakie apetyczne!

Zacznijmy od… końca

A więc od deseru, wszak ciasto drożdżowe potrzebuje czasu, aby wyrosnąć. Kiedy drożdże w nim pracują można zająć się kolejnymi elementami – zrobimy to w międzyczasie. Mleko podgrzewam w misie robota, dodaję odważone składniki (jest dołączona waga!), zakładam nóż do wyrabiania i kruszenia – start! Robot ciężko pracuje przez 2,5 minuty. Kleiste i ciężkie ciasto drożdżowe nie wydaje się jednak być dla niego wyzwaniem – wyrabia je lekko i nawet nie drgnie. Następnie robot płynnie przechodzi do fazy wyrastania ciasta – podgrzewa je delikatnie w swojej misie, dzięki czemu po kilkudziesięciu minutach ciasto jest gotowe – puszyste i miękkie. W międzyczasie poddusiłam moje ulubione jesienne owoce – słodkie węgierki i rozpadające się w mgnieniu oka jabłka. Przyrządzam też doskonały budyniowy krem z białym winem. Jest dość rzadki, więc trudno nim nadziewać drożdżówki przed pieczeniem, a więc posłuży raczej jako dodatkowe nadzienie aplikowane za pomocą szprycy cukierniczej lub polewa – warto, bo jest przepyszne! Przepis na budyń z białym winem znajdziecie tutaj.

Czas na zupę

Tefal iCompanion ułatwił przygotowanie ciasta drożdżowego, ale to co zrobił w przypadku zupy… Za to należy mu się honorowe miejsce na moim blacie kuchennym. Wrzuciłam do niego pokrojoną bardzo grubo paprykę, cebulę, chorizo, czosnek, wędzoną paprykę, sól i wlałam wodę – start! Robot pracował przez około 40 minut – zupa bulgotała wesoło, jak zawsze. Na kilka minut przed końcem zaczęło się jednak blendowanie. Po kilku mocnych seriach z ostrzem tnącym w roli głównej zupa była gotowa – gładki krem doprawiliśmy jeszcze słodką śmietaną i gotowe! Przykład z zupą zachwycił mnie i gości, bo zupa jest naprawdę świetna, a nakład pracy - minimalny. Wyobrażam sobie już jak dzięki temu codziennie jem na kolację pożywną, gorącą zupę, która robi się sama tuż po moim powrocie z pracy – niczego nie przypala, nie chlapie. W tym przypadku sprzęt zaoszczędził mi nie tylko solidniejszego krojenia i blendowania, ale też doglądania gotującej się zupy.

Danie główne

Wybór pada na wołowinę w sosie satay. Przepis zakłada użycie gotowego sosu satay, ale ja robię swój od zera. Resztę robi Tefal iCompanion, do którego wrzucam pokrojoną wołowinę i pozostałe składniki we wskazanej kolejności (czosnek i cebulę posiekał i podsmażył za mnie robot). Start! Po 50 minutach pracy mieszadła danie jest gotowe – równolegle gotuję ryż i nakrywam do stołu. Mięso jest bardzo miękkie, sos intensywny i pyszny.

W trybie manualnym

Sprawdziłam, jak poradził sobie Tefal iCompanion w trybie manualnym – wtedy korzystamy z niego jak ze zwykłego garnka, bez wczytanego przepisu. W przypadku prostego gulaszu z indyka sytuacja wyglądała podobnie jak przy wołowinie satay – podsmażasz, dusisz, zostawiasz, gotowe! Sprawdziłam też, w jaki sposób robot ułatwia przygotowanie innego ciasta niż drożdżowe – na warsztat wzięłam kruche. Ostrze sprawdziło się jako siekacz, sprawnie połączyło składniki ciasta – to cenne, że ostrze nie nagrzewa ciasta tak jak dłonie, a to sprzyja kruchości. Po kilku „wprawkach” z programami automatycznymi, łatwo poruszać się też w trybie ręcznym.

Dużą zaleta Tefal iCompaniona jest pojemność (4,5 litra) – korzystałam z przepisu na 4 osoby i dokładnie tyle osób się najadło, a wykorzystaliśmy za każdym razem ledwie połowę pojemności misy. Urządzenie można więc nazwać rodzinnym. Spokojnie pozwoli ugotować porcję zupy na dwa dni.

Co potrafi i jakie ma wyposażenie?

Jest tego trochę – Tefal iCompanion operuje temperaturą w zakresie 30-130 stopni Celsjusza, a więc gotuje, smaży i podgrzewa. Do dyspozycji jest też pięć przystawek – koszyk do gotowania na parze, ostrze Ultrablade do krojenia i mielenia, ostrze do wyrabiania ciasta i rozdrabniania twardych składników, mieszadło, trzepaczki do ubijania piany, ucierania ciasta.

Działanie aplikacji

Robot łatwo połączył się z telefonem z systemem Android za pomocą Bluetooth. W trakcie gotowania połączenie pozostało stabilne, nie działała też zwykle aktywna po 30 sekundach blokada ekranu, co przy gotowaniu okazało się bardzo przydatne. Gotując z przepisu dostępnego z aplikacji, potwierdzasz wykonanie kolejnych kroków, a robot podpowiada ci, co należy zrobić następnie. Odlicza też czas trwania poszczególnych etapów – nie musisz więc podchodzić do urządzenia co chwilę, żeby sprawdzić, kiedy czas na kolejne działanie.
Obsługa jest prosta i intuicyjna, także w aplikacji. Szkoda, że przepisy nie są jednak dostępne w samym urządzeniu, zamiast w aplikacji, bo to pewne ograniczenie. Receptury od Tefal są przydatne i ciekawe, mam nadzieję, że ich zbiór będzie rósł! Tymczasem posiadacze robota mogą wymieniać się przepisami na stronie www.kompansmaku.pl.

Co bym zmieniła?

- brak wbudowanej wagi w misie, dzięki której nie trzeba byłoby odważać kolejnych produktów osobno (ważne w przypadku wypieków). Rekompensuje to nieco fajna waga dołączona do urządzenia. W przypadku ciast ułatwienie pracy sprowadza się więc wyłącznie do funkcji robota planetarnego – o wiele bardziej doceniłabym to wsparcie, gdyby misa od razu ważyła składniki Z drugiej jednak strony zabezpiecza to przed fatalnymi skutkami pomyłki – kiedy „sypnie” mi się za dużo mąki prosto do misy, trudno będzie naprawić błąd…
- brak możliwości odpięcia misy od jej podstawy – nie sposób wstawić do lodówki i trudniej się myje.

Jak bardzo pomaga? Ile czasu pozwala zaoszczędzić?

Zależnie od tego, co postanowisz ugotować, pomoc będzie większa lub mniejsza. W przypadku zup i potrawek czy gulaszów sprawa jest prosta – dania jednogarnkowe Tefal iCompanion zrobi za ciebie. Możesz w tym czasie posprzątać, nakryć do stołu, iść na zakupy albo… uciąć sobie drzemkę – to dobra wiadomość dla zapracowanych, bo gdy wracam wieczorem z pracy, nie chcę wiele pracować nad kolacją. W przypadku ciast wsparcie urządzenia jest podobne do tego, co robi dla ciebie robot planetarny – masz z głowy zagniatanie i wyrabianie. Gdyby Tefal iCompanion miał zostać w moim domu na dłużej, z pewnością częściej spełniałby się częściej w tej pierwszej roli, serwując codziennie ciepłą zupę przy minimalnym nakładzie mojej pracy.