Dominika Zagrodzka: Kto uczył cię gotować?
Wit Szychowski: Gotowania uczyłem i uczę się sam. Ja nie wybrałem gotowania, to ono wybrało mnie. Swego czasu dorabiałem sobie na zmywaku na bieżące potrzeby i sytuacja życiowa zmusiła mnie do podjęcia stałej pracy. Przez pierwsze dwa lata pracowałem na zmywaku, z czasem zacząłem interesować się kuchnią i tym, co kucharze tam robią. Kucharze sami zaczęli dawać mi dodatkowe zajęcia jak przygotowanie kopytek lub lepienie pierogów. Tego typu prace sprawiały mi radość i po pewnym czasie awansowałem na zimną kuchnię. Potem już poszło. Samo gotowanie jest dla mnie „studnią bez dna”, ilość produktów i technik dostępnych na świecie sprawia, że codziennie możesz się uczyć czegoś nowego.
Kto jest twoim kulinarnym mistrzem?
Nie mam idoli gastronomicznych. Inspirują mnie ludzie, którzy kształtują swój indywidualny styl, bez oglądania się na resztę i często idą pod prąd. Ciężko jest mi wymienić jedną konkretną osobę. Jeśli chodzi o Polskę, to Dariusz Barański jest bardzo inspirującym szefem, któremu kibicuję sobie po cichu.
Co inspiruje cię w kuchni?
Poświęcenie i pasja to rzeczy, które robią na mnie największe wrażenie. Jeśli widzę je u ludzi, z którymi pracuję to dostaję podwójnego kopa. W samym gotowaniu inspiruje mnie produkt, zwłaszcza jeśli mogę go sam wykopać z ziemi, wiem skąd pochodzi. Zwykle kryje się za nim konkretna historia ludzi, którzy go produkują – to tym bardziej motywuje mnie do przygotowania go jak najlepiej.
Jaki jest twój ulubiony comfort food?
Mielony, ziemniaczki i mizeria. No ewentualnie buraczki mogą być.
Czy istnieje danie, którego jeszcze nie spróbowałeś, a bardzo chcesz?
Nie próbowałem jeszcze gałki ocznej. Wołowe gałki oczne w wielu kulturach uznawane są za przysmak i rarytas. Podanie ich gościom jest oznaką szacunku.
Jaki trend kulinarny ostatnio Cię zachwycił?
Od dawna staram się to stosować i bardzo się cieszę z rosnącej popularności zero waste. Poza tym coraz częściej mówi się na świecie, ale i w Polsce o polskiej kuchni, która bardzo dynamicznie rozwija się w ostatnich latach. Myślę że ten trend się utrzyma. Jeśli chodzi o kuchnie polską nie postrzegam jej tylko przez pryzmat takich dań jak schabowy, flaki, rosół czy pyzy, gdyż te potrawy reprezentują bardzo krótki okres naszej historii. Patrzę na to trochę z innej strony. Jeśli używasz tylko produktów, które wyrosły w naszym kraju i opierasz się na dawnych przepisach i historii to jest to kuchnia polska. Pojęcie "kuchnia polska" można interpretować na wiele sposobów. Myślę, że jesteśmy właśnie w takim momencie w polskiej gastronomii, że tworzymy ją na nowo.
Co zjadłbyś na ostatni posiłek w życiu?
Muchomora, bo za życia się boję, a mogłoby być ciekawie. Ewentualnie może próba pobicia jakiegoś jedzeniowego rekordu Guinessa.
Jakie jest twoje ulubione kuchenne akcesorium?
Zdecydowanie tasak. Znalazłem kiedyś stary tasak za lodówką podczas sprzątania magazynów, nie miałem wtedy pieniędzy na nóż. Zaprzyjaźniony szlifiarz przerobił go na styl bardzo popularnych teraz noży japońskich. Sam tasak jest wielofunkcyjny, dlatego jest moim ulubionym narzędziem. Poza tym czuję do niego sentyment.
Czy jest coś (składnik, danie), którego naprawdę nie znosisz?
Kiedyś w Food Lab Studio pewien kucharz poczęstował mnie byczymi jądrami, nie mówiąc co to jest. Sam smak jest w porządku, przypomina trochę ozorek cielęcy, ale jądra mają bardziej delikatną strukturę. Sam fakt jedzenia jąder innego samca mnie przeraża i obrzydza.
Komentarze