Ula Chincz to ekspertka w dziedzinie porad dotyczących organizacji obowiązków domowych. Jej wskazówki ułatwiające sprzątanie domu, wywabiania trudnych plam czy związane ze zwierzętami domowymi biją rekordy popularności. Zapytaliśmy Ulę Chincz o jej złote zasady sprzątania, o kulinarnego e-booka i plany na najbliższą, kulinarną przyszłość. 

 

Anna Daniluk: Utrzymanie porządku w kuchni to często nie lada wyzwanie. Czy ma pani zasady, o których należy pamiętać, aby okiełznać chaos w kuchni?

Ula Chincz: Wszystko musi mieć swoje miejsce. Nie powinniśmy mieć sprzętów, które mają tylko jedno zastosowanie, a inwestować w sprzęty uniwersalne. Zawsze wieczorem, przed pójściem spać sprzątamy kuchnię tak, żeby ona rano przywitała porządkiem, żeby w  zlewie się nie piętrzyły naczynia, żeby kuchenka nie była zabrudzona. To jest moja złota zasada.

Nie pójdę spać jak mam bałagan w kuchni, bo po prostu wiem, że to oznacza, że wtedy od rana będę miała zły dzień. A na dodatek spóźniony, bo tak naprawdę trzeba będzie zacząć od sprzątania tej kuchni. A sprzątanie zaschniętej kuchni jest dużo trudniejsze niż tej świeżo zabrudzonej.

À propos porządków w kuchni wiele osób zastanawia się, jak wyczyścić piekarnik.

Tak, ten temat to prawdziwy hit! (śmiech) Czyścimy w taki sposób, że bierzemy kulkę z folii aluminiowej i na nią nakładamy mleczko do czyszczenia o wysokiej skuteczności działania.  Stosujemy tę kulkę jako gąbkę wraz z mleczkiem. Nie ma lepszej metody. Polecam również zdemontować boczne szyny od piekarnika i także je wyczyścić. Nie wszyscy o tym wiedzą, że można je odkręcić. Warto też delikatnie odkręcić szyby i uważać, aby się nie stłukły. Natomiast najlepsza metoda to jest zapobiegać, a nie leczyć. Ja na przykład w czasie pieczenia zawsze kładę pod spód arkusz folii aluminiowej. Wtedy po prostu zwijam go i wyrzucam.

Co pani uważa za niemal obowiązkowy gadżet w kuchni?

Mam takie jedno gizmo, które bardzo lubię, bo nie bardzo lubię wyciskany czosnek. Bardzo lubię siekany czosnek. Jednak nie lubię go siekać również ze względu na pozostawiony zapach na dłoniach, bo potem trzeba używać cytryny. Mam takie coś, co jest takim kółeczkiem na kółeczkach. (śmiech) I tym się jeździ do przodu i do tyłu. To jest fenomenalne! To wygląda jak taka kulka i czosnek się nim trze. To jest mój ulubiony gadżet. 

Skąd czerpie pani inspiracje?

W tej chwili tak naprawdę to od widzów. Dlatego, że dostaje gotowe pytania: „Pani Ulu, a  to, pani Ulu, a tamto”. Mając już ponad 300 odcinków na kanale, to rzeczywiście zaczynam sięgać do nisz. Umówmy się, że tak powszechne problemy się prawie skończyły. Rzeczywiście po prostu odpowiadam na zapotrzebowanie, jakie do mnie przychodzi, a są to chcąc nie chcąc, coraz bardziej specjalistyczne rzeczy.

Na przykład jaki był najbardziej specjalistyczny?

Wydaje mi się, że coraz częściej wchodzimy w takie tematy zwierzęco-dziecięce.  To jest takie dosyć specyficzne podejście. Kiedyś się starałam robić takie tematy, które dotyczą wszystkich. Tematycznie wchodzimy w konserwację skóry, zamszu i różnego rodzaju materiałów, które nie są może tak powszechne.

Jak zrodził się pomysł na powstanie kanału Ula Pedantula?

Sam pomysł zrodził się, tak naprawdę u Alicji Resich - Modlińskiej, która wymyśliła tytuł i wymyśliła kącik w „Pytaniu na śniadanie”, który potem po latach nie był z różnych powodów kontynuowany. A ja tak siedziałam i myślę sobie, że lubiłam to robić. Chyba chciałabym to robić dalej. Postanowiłam oddać temu, chociaż odrobinę swojego czasu, bo wciąż cały czas pracowałam zawodowo.  To był strzał w dziesiątkę.  Po prostu lubiłam, chciałam i mogłam to robić dzięki Internetowi i Youtube’owi, który pozwala nam wszystkim robić to, co chcemy, bo grupa odbiorców zawsze się znajdzie. 

W związku z tym pojawia się moje kolejne pytanie. Jaką widzi pani różnicę pomiędzy pracą w telewizji i na Youtube?

Widzę same różnice. (śmiech) Na pewno Youtube się bardzo profesjonalizuje, co mnie cieszy. Ja pracuję naprawdę z bardzo dobrymi operatorami, którzy realizują największe produkcje telewizyjne i dla nich to nie jest żadna ujma pracować na Youtube. Robimy produkcje ze sprzętem, którego naprawdę nie powstydzą się profesjonalne realizacje, co mnie bardzo cieszy. Natomiast możliwość bycia sobie dyrektorem programowym, dyrektorem produkcji, dyrektorem finansowym, kreatywnym i dyrektorem biura reklamy to przyjemność. Bycie swoim własnym PR-owcem jest niezastąpiona. 

Z jakimi problemami dotyczącymi porządków najczęściej piszą do pani widzowie?

Zwykle to są trudno usuwalne plamy. A druga rzecz to jest organizacja rzeczy, których jest za dużo. My, Polacy cierpimy na zbieractwo. Mamy rzeczy za dużo, próbujemy w naszych małych mieszkaniach wcisnąć po prostu ilości monstrualne. Nie da się! Po prostu ja na to nie mam rozwiązania. Na plamy naprawdę znajdę magiczne sposoby, natomiast nie da się fizycznie mieć porządku, jeżeli rzeczy w domu jest za dużo. Niestety trzeba się tego pozbywać. Koniec kropka.

Z którego patentu zaprezentowanego na pani kanale jest pani najbardziej zadowolona?

Myślę, że to jest taki patent, który jest może niszowy, ale bardzo efektowny, mianowicie na usuwanie śladów po długopisie. Dlatego, że my go usuwamy lakierem do włosów i to jest w ogóle jakaś magia. Wystarczy plamy po długopisie spryskać bardzo obficie lakierem do włosów i to plamy rozpuszcza. One znikają w oczach. Dla mnie to jest jakaś magia i myślę, że to jest jeden z takich najwspanialszych patentów. Trzeba to wypróbować koniecznie.

Ostatnio wydała pani swojego pierwszego e-booka kulinarnego. Skąd pomysł na opisanie sposobów na śniadania?

Zdecydowałam się na śniadania dlatego, że zawsze to właśnie te posiłki w moim domu rodzinnym i moim domu dzisiaj były i są domeną mężczyzn. Śniadania były domeną mojego ojca i są domeną mojego męża. Wie pani, robią tak jak mężczyzna. Mężczyzna pokroi jedną rzecz i posprząta. Pokroi drugą rzecz i posprząta. No i to śniadanie się robi półtorej godziny, a w tygodniu nie ma na to czasu po prostu, żeby tak celebrować. Więc ja zebrałam takie swoje przepisy, które robię szybko, pach, pach i gotowe! Tak albo takie, które można przygotować sobie do połowy dzień wcześniej i gotowe. Dla mnie śniadanie, po pierwsze musi być. Ja nigdy nie wyszłam z domu bez śniadania. Dla mnie wyjście z domu bez śniadania, kiedy muszę zrobić jakieś badanie krwi, to w ogóle graniczy z cudem i to jest walka o przetrwanie. To jest na pewno posiłek najbliższy mojemu sercu i chciałam od niego zacząć, bo to jest dla mnie bardzo ważny moment dnia. 

Jakie są pani najbliższe plany kulinarne?

Moje kulinarne plany na przyszłość to jest zjeść dobre śniadanie jutro rano, jak już się wyśpię. Z mojego e-booka, bo w sumie tylko takie robię (śmiech).  Rzeczywiście sukces „PrzepisUlka” zachęcił mnie do tego, żeby działać dalej. Mam taki plan na e-book „Goście - zrób to sam!”. Przyjmuje gości zgodnie z filozofią zrób to sam, czyli moi goście robią bardzo dużo swoich posiłków u mnie. Zazwyczaj zapraszamy do domu osoby bliskie, których nie musimy obsługiwać jak kelner w luksusowej restauracji. Tylko, które możemy po prostu gościć jak domownika. Moi goście dostają zestaw narzędzi, dzięki którym mogą sami zrobić sobie kolację i chyba taki e-book będzie następny. Mają wszystko przygotowane i nie muszą sprzątać, ale są zaangażowani w robienie.