Jak zapobiec marnowaniu żywności? Metodą małych kroków. Starajmy się zwracać uwagę na to, co kupujemy i jak przyrządzamy.
Suchy chleb – co z niego zrobić?
Jednym z najczęściej wyrzucanych produktów jest chleb. Suchy kawałek bochenka możemy jednak wykorzystać na wiele sposobów – zetrzyjmy go na panierkę, dodajmy do farszu lub zapieczmy jako pudding z chleba. Możemy też po prostu kupić go mniej.
Zobacz również: Jak wybrać chlebak i prawidłowo przechowywać pieczywo
- Marnujemy wyjątkowo dużo jedzenia. Dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem wszystko sprowadza się do ilości jedzenia, które kupujemy. Jeśli w naszym domu mieszkają cztery osoby, może lepiej będzie kupić cztery pomidory, a nie dziesięć. Nasi domownicy jedzą tylko trochę chleba do posiłków? Kupmy pół bochenka albo jeden cały zamiast dwóch czy trzech. Poza tym nie kupujmy zbyt dużo jednego produktu. Jeśli kupimy za dużo i zrobimy np. zupę z dyni, to po trzech dniach jej ciągłego jedzenia istnieje ryzyko, że nam się znudzi. I co wtedy? Wylejemy resztę do zlewu – mówi Grzegorz Łapanowski.
Sprawdź także: Domowy chleb – Piotr Kucharski podpowiada patenty na pieczywo
Warzywa i owoce – wykorzystaj w całości
- Planujmy posiłki. Ja liczę produkty np. na małe garście lub na łyżki. Mniej więcej wiem, jakiej porcji danego produktu potrzebuję. To tak jak ze szklanką wody – wiemy, jaka będzie porcja dla jednej osoby. Dokładnie tak samo jest z innymi produktami. Możemy założyć, że np. porcja fasolki szparagowej to będzie miseczka. Staram się przez ten pryzmat planować zarówno posiłki, jak i zakupy. Warto też zaprzyjaźnić się z wagą i dokładnie liczyć, ile czego potrzebujemy. Uważajmy na promocjach. Zawsze powinniśmy się zastanowić, czy naprawdę potrzebujemy tego przecenionego produktu aż trzy kilogramy? Może wystarczy pół kilograma. Przeliczmy sobie to – wychodzi po 125 g produktu na osobę w czteroosobowej rodzinie. To wbrew pozorom nie jest mało – wyjaśnia Łapanowski.
Przeczytaj: Czas na resztki! - wywiad z Sylwią Majcher
Planowanie jest istotną częścią codziennego gotowania. Kupione warzywa i owoce wykorzystujemy w całości. W końcu łodyga z brokułów jest jadalna i można ją ugotować, liście kalafiora warto zakisić, a z liści rzodkiewki zrobić pesto. Obierki możemy dorzucić do bulionu – będzie miał jeszcze więcej smaku.
Jeść to, co zostało
Aby ograniczyć ilość marnowanego jedzenia, warto pamiętać, że niemal każdy lokal zapakuje nam resztki z talerza do domu. Możemy też sami kupić porcje, już nie resztkowe, ale takie, które się nie sprzedały i przeznaczone są do kosza – pomogą w tym aplikacje mobilne, takie jak Foodsi czy Too Good To Go, w których restauracje po promocyjnej cenie oferują pozostałe posiłki.
Zobacz: Za dobre, by wyrzucić - ta aplikacja pomoże ci nie marnować, oszczędzać i dobrze jeść
- W restauracjach bierzmy niedojedzone porcje na wynos. W domu, kiedy zostanie nam trochę zupy, zabieramy ją do pracy. Jemy sami lub dzielimy się z innymi. Nazywam to „schodzeniem ze stanów magazynowych” – jestem za ciągłą rotacją jedzenia na zasadzie: nie mogę już zjeść, to podzielę się ze znajomymi – opowiada Grzegorz Łapanowski
Przetwory jak u babci
Jeśli zdarzy nam się kupić czegoś za dużo, najlepiej jeśli od razu przerobimy to na inne produkty spożywcze. Dzięki temu nie tylko wykorzystamy do końca każdy produkt, ale także zrobimy sobie zapasy, które będziemy mogli jeść przez dłuższy czas.
Sprawdź: Książki o przetworach - zrób z nimi konfitury, dżemy i powidła!
- Rozsądnie przechowujmy i konserwujmy żywność. Przygotowujmy sobie różne rzeczy wcześniej. Nie dopuszczajmy do tego, żeby warzywa i owoce leżały i czekały na swoją kolej. Jeśli zrobimy z nich coś od razu po przyniesieniu do domu, jest większa szansa, że to zjemy. Przynoszę do domu marchewkę, od razu ją myję i obieram. Mamy dużo mięsa czy warzyw? Zamroźmy je. Tak samo możemy zrobić z chlebem. Kiedy zostają nam niewykorzystane warzywa możemy zrobić bulion i też go zamrozić. Mrożenie jest dobrą techniką kulinarną, która nieraz się przydaje. Jeśli lubimy i mamy czas, warto postawić na przetwory – zakisić ogórki, dojrzałe owoce przerobić na dżemy i konfitury – mówi Łapanowski.
Na pizzę i do gulaszu
Są dania, do których możemy dodać prawie wszystko. Ba, może nawet okazać się, że dzięki temu będą jeszcze lepsze! Takim daniem ratunkowym jest np. pizza, na którą położymy zarówno skrawki wędlin, jak i przywiędnięte warzywa, czy gulasz, do którego wrzucimy niewykorzystane w innych daniach kawałki mięsa i resztki warzyw.
- Róbmy tzw. przegląd lodówki. Najlepiej regularnie i gruntownie przejrzeć, co jeszcze nadaje się do zjedzenia. To, co będzie już niedobre wyrzucamy, to, co może za chwilę się zepsuć przetwarzamy. Trzeba się pogodzić z tym, że coś zawsze się zmarnuje, pytanie brzmi: ile? Ja w taki sposób uczyłem się gotować – chodziłem na imprezy do znajomych, otwierałem lodówkę i przygotowywałem danie ze wszystkiego, co tam znalazłem. To uczy improwizacji w kuchni – cenna umiejętność, przydatna każdemu. Możemy oglądać programy kulinarne, czytać książki kucharskie, ale gotowania uczymy się głównie przez praktykę – dodaje Grzegorz Łapanowski.
Komentarze