Ciesz się górami i jeziorami aktywnie – pływając i wędrując lub „na leniucha” – podziwiając widoki z perspektywy hotelowego basenu lub dobrej restauracji. Każdy sposób jest dobry, bo włoskie Trentino (pol. Trydent) to niezwykle urozmaicony i urzekający region.
Kuchnia Trentino. Tradycyjny włoski apfelstrudel?
Zacznijmy od tego, że Trentino to skrzyżowanie, na którym styka się historia Austro-Węgier i Włoch. Stąd też kulinarna (między innymi) spuścizna - apfelstrudel (często pod włoską nazwą strudel do mele) znajdziecie tu w każdej kawiarni i cukierni. Serwowany z porcją włoskich lodów udowadnia, że mieszkańcy regionu wzięli z tradycji kulinarnych to, co najlepsze. Do innych charakterystycznych deserów należy crostata, czyli krucha tarta z owocami lub marmoladą, popularny jest też torta di carote, czyli ciasto marchewkowe - tutejsze jest jednak znacznie lżejsze niż to znane nam z tradycji anglosaskiej.
Podczas trekkingu, spacerów czy rowerowych wycieczek często spotkacie na pastwiskach piękne brązowe krowy rasy Rendena. To między innymi ich mleko służy do produkcji trydenckich serów. Do najsłynniejszych należą trentingrana, casolet, a także doskonałe nostrano fresco i nostrano stagionato. Ten ostatni - po roku dojrzewania eksploduje smakiem. Słodko-słony, niezwykle bogaty i rozpływający się w ustach. To twardy ser idealny jako przystawka, ale pasujący też do posypywania dań.
Zobacz także: Kasza kukurydziana - właściwości i zastosowanie
W kuchni Trentino sery serwuje się też w postaci rozpuszczonej - najczęściej jako dodatek do niezwykle popularnej polenty. Kaszę kukurydzianą gotuje się tu na gęsto i podaje ze wspomnianym serem, ale też gulaszem, grzybami czy kotletami wieprzowymi.
Polenta pochodzi z ubogiej kuchni, zawsze towarzyszyła ciężko pracującym fizycznie. Na przykład dawniej drwale, wyruszając do lasu, zabierali ze sobą 3 kilogramy kaszy na tydzień. Gotowali ją tak gęsto, aby powstałe zwarte „placki” dało się wziąć w rękę. Rozległe lasy to też idealny teren dla grzybiarzy. Nie brak tu ani prawdziwków, ani kurek - stąd też ich częsta obecność w tutejszej kuchni. Grzyby duszone z pietruszką i czosnkiem to doskonały dodatek nie tylko do polenty, ale i do makaronu.
Polenta z gulaszem, kotletem, grzybami
Jeśli lubicie dobre mięso, Trentino was nie zawiedzie. Najwyższej jakości udziec wołowy kroi się w plastry, marynuje i serwuje jako carne salada. Podane w prosty sposób - z oliwą, cytryną i rukolą mięso jest wyjątkowo szlachetne. W tutejszej kuchni często jada się wołowinę, ale także sarninę i wieprzowinę. Przez Południowy Tyrol przywędrowała tradycja specku.
Mimo że trydencka kuchnia nie należy do lekkich i często nie przypomina dobrze znanej śródziemnomorskiej, zjecie tu też i pizzę, i pastę. Jeśli kochacie kluseczki w stylu gnocchi, Trentino ma dla was strangolapreti. Szpinakowe kluski z czerstwego pieczywa podaje się czasem z sosem, a czasem po prostu z roztopionym masłem i serem. Absurdalnie kaloryczne, ale tak pyszne, że warto!
Jeśli poszukujecie bardziej wyszukanych doznań kulinarnych, również się nie zawiedziecie. W samym Madonna di Campiglio są dwie restauracje odznaczone gwiazdką Michelin - Dolomieu i Il Gallo Cedrone. Obydwie mocno czerpią z lokalnych tradycji - drugi z wymienionych lokali serwuje kuchnię inspirowaną naturą i krajobrazem Trentino, z jego lasami, jeziorami i górami. W Dolomieu kuchnia nawiązuje do tutejszych serów, grzybów i najwyższej jakości mięsa, w tym dziczyzny. Przez ostatnie 10 latach szefem kuchni w Dolomieu był Enrico Croatti, ale tego lata zastąpił go na stanowisku Fabio Groppi - kuchnia przechodzi więc pewne przeobrażenia. Jeśli chcesz podróżować i jeść z "czerwonym przewodnikiem", nie zawiedziesz się - oprócz dwóch gwiazdek, w tej małej miejscowości znajdziesz też kilkanaście lokali odznaczonych symbolem sztućców lub Bib Gourmand, a w całym regionie jest ich znacznie więcej - samych gwiazdek jest sześć.
Z menu restauracji Dolomieu w Madonna di Campiglio
Oliwa i wino
Region nie może poszczycić się dużą powierzchnią winnic, bo ukształtowanie terenu i warunki geograficznie nie są idealne do tego celu - zbiory bywają niewielkie, ale to nie znaczy, że w Trentino nie robi się dobrego wina. Przeciwnie - powstaje tu szlachetne Trento Doc, czyli musujące wino wytwarzane klasyczną metodą szampańską. Dość podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o oliwę. Gaje oliwne można napotkać na południu regionu, wokół północnego brzegu Gardy. Tutejsza oliwa jest znakomita, ale nie tak łatwo dostępna jak to bywa w bardziej „oliwnych” regionach.
Sporty wodne w Trentino
Nurkujesz, pływasz, wiosłujesz? Trentino ze swoimi prawie 300 jeziorami jest dla ciebie wymarzoną krainą. Większość z nich znajduje się na wysokości powyżej 1500 m n.p.m. i może poszczycić się niesamowicie czystą wodą - dlatego właśnie na części nie można pływać motorówkami.
Najsłynniejszym akwenem w Trentino jest największe jezioro we Włoszech i jedno z najpiękniejszych - Garda. Znajduje się ono na granicy trzech regionów - Trentino, Lombardii i Veneto. Od północy schodzą do Gardy szczyty Dolomitów - krajobraz jest niesamowity, przypomina, że warto czasem wyjść na ląd i wybrać się na trekking.
Jezioro Garda, Fot. Fabio Starapoli
Woda i góry to dla mnie połączenie o tyle idealne, co i tragiczne. Wybór jest niezwykle trudny, bo kocham i jedno, i drugie, a Trentino może się poszczycić wyjątkowością w obu obszarach.
Trekking w Dolomitach
Latem turystów jest mniej, miejscami jest wręcz kameralnie, więc to idealna ostoja dla zmęczonych tłumami na szlakach. Dolomity są niezwykle różnorodne - czasem przypominają kamienisty krajobraz księżycowy, a czasem sielską zieloną krainę pełną lasów. I jedno, i drugie ma swój urok. Bądź gotowy na każde warunki - odpowiednio przyczepne buty to konieczność, bywa ślisko, a pogoda bywa naprawdę zmienna. W ciągu piętnastu minut można przejść drogę od koszulki na ramiączkach do bluzy i kurtki przeciwdeszczowej. To w końcu góry, więc nie ma żartów - grunt to odpowiednie przygotowanie. Zabierz butelkę z wodą lub bidon, bo z pewnością będzie gdzie go napełnić - woda w tym rejonie jest świetnej jakości. Trasę można zacząć w dolinie lub wjeżdżając wyciągiem (czynnym także lato w sezonie letnim).
Jeśli hasło via ferrata nie jest wam obce, z pewnością wiecie, że w Trentino jest sporo tras dla miłośników tej aktywności. Via ferrata (żelazna droga) to specjalny szlak wspinaczkowy wyposażony w stalową linę służącą autoasekuracji. Dolomity to ojczyzna ferrat – pierwsze trasy powstały w czasie I wojny światowej i miały ułatwiać żołnierzom poruszanie się po górach. Niektóre z nich są ekstremalnie trudne do pokonania, inne uchodzą za stosunkowo łatwe i bezpieczne – nie tylko dla doświadczonych wspinaczy.
Dolomity Brenta, Fot. Carlo Baroni
Rowerem po Trentino
Jeśli nie trekking, to może rowery? Boisz się, że twoja kondycja to za mało, żeby sprostać stromym wzniesieniom? Rozwiązaniem może być rower z napędem elektrycznym. Nie pojedzie sam, ale bardzo ci pomoże, szczególnie pod górę. Przygotuj się na to, że większym wyzwaniem może się okazać zjazd w dół. Strome ścieżki, kamienie osuwające się spod kół – napęd wyłączamy, ale ciężki rower i tak szybko nabiera prędkości, więc hamulce muszą być naprawdę godne zaufania. Po kilku godzinach jazdy nie nogi odmawiają posłuszeństwa, a zmęczone dłonie i nadgarstki. Warto przejechać się kawałek, zanim wyruszysz w góry – oswoić się z rowerem, sprawdzić, jak działa, bo jest nieco inaczej niż na tradycyjnym jednośladzie. Z rowerem możesz też wsiąść do wagonika wyciągu – dzięki temu trasa zacznie się na górze, z malowniczym widokiem od samego początku. Wypożyczenie roweru to koszt około 50 euro za dzień. Możesz też skorzystać z usług przewodnika – w niektóre dni są one darmowe, warto sprawdzić.
Jeśli wolisz się bardziej zmęczyć, możesz też wypożyczyć tradycyjny rower – oczywiście jest tańszy, to koszt od około 20-30 euro za dzień. Jest to jednak głównie opcja dla osób wysportowanych i świadomych wyzwania, jakim może okazać się pierwsza napotkana górka. W Trentino jest ponad 400 km ścieżek rowerowych o różnym poziomie trudności – dla mniej lub bardziej zaprawionych w jeździe na dwóch kółkach.
Rowerem w Dolomitach, fot. Pillow Lab
Suoni delle Dolomiti, czyli koncert w górach
Jeśli do pełni szczęścia potrzeba ci nie tylko natury, jedzenia i aktywnego odpoczynku, w Dolomitach znajdziesz też sztukę. W regionie odbywa się bowiem letni festiwal muzyczny Suoni delle Dolomiti (Dźwięki Dolomitów). Nie licz jednak na popularne zespoły rockowe – raczej bardziej klasyczne kompozycje w wielu, także awangardowych aranżacjach. Część koncertów odbywa się w znanych obiektach kulturalnych (na przykład Salon Hoffer w Madonna di Campiglio), inne mają swoją scenę na łonie natury. Miałam przyjemność wysłuchać koncertu skrzypcowego Kremerata Baltica w schronisku Tucket, położonym wysoko w górach. Uszczęśliwi każdego, kto kocha naturę i chciałby ją celebrować w nowy sposób. Koncerty pod chmurką są bezpłatne, na pozostałe obowiązują bilety.
Suoni delle Dolomiti, Fot. Daniele Lira
Gdzie spać?
Jeśli budżet pozwala, możecie wybrać cztero- lub pięciogwiazdkowy hotel - nie brak ich w Trentino, ale… nie dostarczy on wam takich wrażeń jak jedno z niemal 150 schronisk położonych wysoko w górach. Całodzienny trekking zakończony zasłużonym odpoczynkiem w pokoju z widokiem na Dolomity Brenta wygrywa (w moim osobistym rankingu) z wieczorem w basenie i przy eleganckim drinku. Wprawdzie sauna przyniesie ukojenie zmęczonemu ciału, jednak nocleg na wysokości jest balsamem dla duszy.
Położone na wysokości 2580 m n.p.m Rifugio Alimonta nie tylko gwarantuje widoki, odpoczynek dla strudzonych wędrowców i dobry punkt wyjścia na szlak - znajdziecie tu też niezłą kuchnię. Doskonałe makarony, fantastyczny omlet z konfiturą, zupy, mięso i sery to nie wszystko - na deser dostaniecie creme caramel czy panna cottę, ale i tutejszą wersję tortu Sachera. Dojście do schroniska nie jest ekstremalnie trudne, ale może być wyzwaniem dla mniej wprawnych wędrowców. Czynne od czerwca do września, ale uwaga - pod koniec sezonu można spodziewać się wszystkiego: tak ostrego słońca i upału, jak i śniegu.
Jeśli jednak nie chcecie spędzać nocy w górach, oferta jest niezwykle bogata. W Madonna di Campiglio czy pobliskim Pinzolo hotel czy pensjonat znajdziecie co krok, a ceny zaczynają się od około 150 złotych za dwie osoby za noc. O ile zimą wszystkie miejsca są zajęte z wyprzedzeniem, o tyle latem nie ma tu takiego tłoku i powinniście tu znaleźć coś dla siebie bez wielkiego problemu.
Schronisko Tucket, fot. Martyna Szydłowska
Dlaczego warto pojechać latem w Dolomity?
- mogą być alternatywą dla fanów górskich wędrówek, których zmęczyły tłumy w Tatrach. Fakt, jest nieco drożej, ale nie aż tak znacznie – wszak polskie góry też do tanich nie należą
- jest czyściej! Nasz przewodnik alpejski, Nicola przekonuje, że jeszcze 20 lat temu było naprawdę źle. Wszędzie poniewierały się plastikowe torebki, a niektóre gatunki roślin niemal zniknęły. Skuteczna okazała się jednak edukacja, którą prowadzi się od najmłodszych lat szkolnych.
- po wędrówce wskakujesz do jeziora! W Tatrach też jest to możliwe, ale okazji jest znacznie mniej.
- różnorodność – raz skaliste podejście i księżycowy krajobraz, raz las i jezioro. Raz pizza, raz apfelstrudel. Tak w krajobrazie, jak w i kuchni panuje ogromne bogactwo – nie znudzi się.
Jak dotrzeć?
Możliwości jest kilka:
- samochodem z Polski. Sporo osób przemierza tę trasę w sezonie zimowym – latem też można!
- samolotem do Bergamo lub Werony. Z tego drugiego miasta jest bliżej, ale z Polski łatwiej dotrzeć do położonego nieopodal Mediolanu Begamo. Stąd można pojechać autobusem lub pociągiem do Trydentu (około 2 godziny podróży), skąd dojazd do Madonna di Campiglio jest już prosty i szybki.
Komentarze